niedziela, 27 października 2013

4.

„Niestety, ale nie możemy wynająć ci kolejnego mieszkania. Nie wiadomo, kiedy dostaniemy odszkodowanie za zalanie, a jeszcze czeka nas remont.” - właśnie to usłyszałam od swojego szefa, kiedy po nocy spędzonej u Dimy pojawiłam się w pracy. Zajebiście. Będę spać w samochodzie! Oczywiście Pan Zajebisty zaproponował, że mogę zostać u niego ile tylko będę chciała, ale kompletnie nie chciałam (no dobra, może trochę chciałam...) znów na nim polegać. Jak tylko pomyślę o tym, że byłabym zdana na jego łaskę, to krew mnie zalewa. Nienawidzę tego, że akurat on musi ratować mnie z każdej opresji... Także grzecznie podziękowałam za przechowanie mnie i użyczenie kanapy, jednocześnie odmawiając mu tej przyjemności, że mogłabym u niego zostać na dłużej. Phi, tego by jeszcze brakowało, żebym miała z nim mieszkać...

Z tak zajebistym nastawieniem na cały dzień zabrałam się do pracy. Chyba już gorzej być nie mogło. Na wszelki wypadek w bagażniku w samochodzie miałam jakieś ubrania na zmianę i kosmetyczkę. Plan na najbliższą noc, to spanie w pracy. W międzyczasie zadzwoniła do mnie Lena, która zaproponowała mi waletowanie u nich na podłodze, ale 3 osoby na 20 mkw. to jednak przegięcie, a poza tym nie chciałam wchodzić z butami w ich życie i czułabym się po prostu głupio nocując u nich.
      - Naaaaataszaaaaaaa, szef Cię prosi! - głos naszego grafika Igora wybił mnie z intensywnego rozmyślania.
      - Jasne. już idę.
Szybko podniosłam się z krzesła i pomaszerowałam do gabinetu przełożonego. Hm... może dostanę jakieś nowe zadania, żebym mogła jak najdłużej kisić się w pracy a potem zasypiać z głową na klawiaturze. Ku mojemu zaskoczeniu szef nie był sam. Na kanapie siedział sobie nie kto inny jak Dmitrij.
      - Nataszo, Pan Iljinych przyszedł do mnie z pewną propozycją. Myślę, że jest ona godna uwagi i jest to bardzo dobre rozwiązanie na pewien czas.
      - O co chodzi? Jaką ON może mieć propozycję dla MNIE?
      - Zamieszkaj ze mną na ten czas, dopóki twoje mieszkanie nie zostanie wyremontowane. - Dyma podniósł się z kanapy przy okazji przybierając pozę pana i władcy, któremu odmawianie równa się wrzuceniu do klatki z głodnymi lwami.
Tego jeszcze kurwa brakowało... - Nie sądzę, żeby to było dobre rozwiązanie. Jak ty to sobie wyobrażasz? Prawie wcale się nie znamy a mam z tobą mieszkać? - odparłam z jak największą powagą, jaką udało mi się z siebie wydobyć. Nie wkurwiaj mnie. - chciałam dodać.
      - Hm, a nie możemy się traktować jak studenci? To chyba całkiem normalne, że mieszani studenci ze sobą mieszkają. Wtedy taniej wychodzi najem. - jak zawsze cięta riposta od Pana Zajebistego.
      - Nie jesteśmy studentami. Nie zgadzam się. - odpowiedziałam zajadle.
      - Natasza, nie mam pojęcia co się stało i dlaczego tak unosisz się honorem w stosunku do propozycji Dmitrija, ale nie pozostawiasz mi innego wyboru. To polecenie służbowe. Od dzisiaj, do czasu zakończenia remontu masz zamieszkać w mieszkaniu zawodnika klubu, który sponsorujemy. Koniec tematu.
      - Wolę mieszkać pod mostem! - trzaskając drzwiami opuściłam pomieszczenie.
Obaj panowie spojrzeli po sobie. Mój szef puścił w stronę Dymy oczko: - Jest twarda, ale dasz sobie z nią radę. W końcu znajdziecie wspólny język. 
Ja pierdolę... Ja pierdolę! I pomyśleć, że jeszcze kilka godzin wcześniej sądziłam, że gorzej być nie mogło! Mam zamieszkać z osobą, która wkurwia mnie najbardziej na świecie, a która z drugiej stronie tak bardzo mnie pociąga. Cholera, cholera, cholera! Muszę z kimś porozmawiać. I tym kimś nie mógł być Maksim ani Lena. Musiałam zadzwonić do mojej najlepszej przyjaciółki, Dżoany.
      - Naaaaat! Wreszcie się odezwałaś! Już myślałam, że wiecznie będziemy porozumiewać się przez twittera i smsy! Co u ciebie dziobasku?
      - Chujowo, wczoraj zalało moje mieszkanie, a firma nie może dać mi na zastępstwo innego, bo nie mogą narażać się na takie koszty. A w dodatku mój szef zmusił mnie to zamieszkania z tym seksownym bufonem, o którym wspominałam ci wcześniej... - odparłam jak najspokojniej.
      - Coooooooo?! Masz mieszkać z Panem Zajebiste Plecy?!?!?!?!?!?! Wow wow uszanowanko maleńka. Lepiej być nie mogło! - Aśka nie mogła powstrzymać się od śmiechu
      - Nie denerwuj mnie! Ja sobie tego kompletnie nie wyobrażam. Ja wiem, że to wszystko wygląda megaidealnie, bo typ, który mi się podoba sam wyciąga pomocną dłoń, ale sama doskonale wiesz, że nic mnie bardziej nie wkurwia niż próbujący mi pomagać mężczyźni. Z jednej strony go uwielbiam i chce być blisko, a z drugiej mam ochotę przyjebać mu w ryja za każdym razem, kiedy pokazuje, że jednak go potrzebuję...
      - Wiem Nat... Może potraktuj to nieco luźniej, jak taką rosyjską przygodę. Zabaw się! - próbowała doradzić mi Dżoana.
      - Mam lepszy pomysł. Po prostu będę traktować go, jak swojego największego wroga. Będę na tyle miła, żeby nie czepiał się za moje zachowanie. Będzie dla mnie powietrzem, niczym więcej! Ha! - odparłam wspaniałomyślnie.
      - Brawo wariatko. Już nie mogę doczekać się kolejnej rozmowy!
      - Będę zdawać relację na bieżąco. Kanapa u niego w salonie jest kurewsko niewygodna... - skrzywiłam się.
      - No wiesz, już raz dzieliłaś z nim łóżko. Możecie z tym przejść na porządek dzienny... A raczej nocny. - Asia zdecydowanie nabijała się ze mnie.
      - O nie! Tak nie będziemy rozmawiać!!! Aj hejt ju! - rozłączyłam się.

Chwilę myślałam nad tym, co powiedziała mi Dżoana. W sumie miała trochę rację... Może powinnam nieco spuścić z tonu i potraktować to jak przygodę? Ale ja po prostu taka nie jestem... Wszystko przeżywam zbyt intensywnie i jeszcze te moje doświadczenia z facetami... Między innymi to było moim powodem ucieczki do Rosji, a tymczasem po miesiącu pobytu tu pakuję się w coś takiego...
      - Natasza, wypad do domu. Czeka cię przeprowadzka. Na dziś skończyłaś pracę. - mój szef Wadim, z wielkim uśmiechem na ustach nagle pojawił się w progu naszego pokoju.
      - Świetnie. Wręcz cudownie. - odparłam.
      - Och przestań tak foszyć. Nie jedna chciałaby być na twoim miejscu! W końcu będziesz mieszkać z reprezentantem naszego kraju, złotym medalistą olimpijskim, mistrzem Superligi rosyjskiej. Mam wymieniać dalej? - Wadim cały czas się szczerzył.
      - Daruj sobie. Już wychodzę. - spojrzałam na niego wzrokiem, który wybiłby całą armię niemiecką w czasie II wojny światowej i zmyłam się z biura.

Wolę już mieszkać w tym jebiącym wilgocią mieszkaniu, niż z nim. - pomyślałam rozglądając się po ścianach. Wszystko było tak mokre i przesiąknięte. Woda musiała tu wczoraj sięgać do poziomu kostek. Podłoga trzeszczała pod każdym moim ruchem. Najgorszy był chyba ten smród...
     - Gotowa do przenosin na pierwsze piętro? - Dima stanął w progu. Musiałam nie zamknąć drzwi.
     - Nie widzisz ze się pakuje? - odpowiedziałam milutkim głosem nr 5.
     - Widzę bardzo ładną blondynkę, która z uporem maniaka przygląda się ścianom i podłodze, jakby wzrokiem próbowała je osuszyć. Niestety Mała, ale to nie działa. Nadal tu mokro i capi stęchlizną. - mój nowy współlokator jak zwykle tryskał humorem.
     - Nie mów do mnie „Mała”. - włączył mi się opryskliwy ton.
     - Jak chcesz... - Dmitrij stanął przede mną zdecydowanie ZA BLISKO i znacząco spojrzał na mnie. - Za pół godziny widzę cię na dole. Chyba, że chcesz, żebym pomógł ci z bagażem.
     - Dam sobie radę sama. - odsunęłam się od niego, a następnie wypchnęłam za drzwi, przy okazji zamykając je na zasuwę na wypadek, gdyby wpadł na genialny pomysł nachodzić mnie ponownie.
To, że ma ponad dwa metry nie znaczy, że może w ten sposób pokazywać swoją władzę. Ale to było takie seksowne. Arrrrgh... mój umysł doprowadzał mnie do szału. 

Po 40 minutach walizki były gotowe. Jakoś zabrałam się z nimi i zjechałam na pierwsze piętro. Chociaż przez moment miałam ochotę zapakować je do samochodu i po prostu w nim spać... Tym razem grzecznie użyłam dzwonka. Chyba czatował przy drzwiach, bo po dwóch sekundach były one otwarte na oścież.
      - Może powinienem przenieść cię przez próg, jak świeżo poślubioną żonę? - Dima uśmiechnął się.
Nie.uśmiechaj.się.tak.do.mnie. Bo jeszcze się zgodzę.
      - Zamiast mnie możesz wnieść walizki. - odpowiedziałam grzecznie, przestępując próg i przy okazji przejeżdżając mu jedną z nich po stopach.
      - AŁA! Co ja ci zrobiłem, że dla mnie taka jesteś?! - odparł odrobinę wściekłym głosem, ale w jego oczach były jakieś iskierki radości. Co za pojeb.
Udałam, że go nie słyszę i przeszłam do salonu połączonego z kuchnią, gdzie był też kąt wydzielony na jadalnię. Stół zdecydowanie przygotowany był do kolacji we dwoje. Przystrojony bieżnikami, świecami i kwiatami, nakrycia dla dwóch osób.
     - Mogłeś mi powiedzieć, że masz randkę. Sprowadziłabym się później. - powiedziałam stojąc do niego odwrócona tyłem.
Głupia. Przecież to było do przewidzenia, że taki facet ma już kogoś.
Na swoim ramieniu poczułam jego dłoń... Zacisnęła się na nim, kiedy zaczął mówić.
    - Wiem, że mieliśmy fatalny początek, ale czy nie możemy tego jakoś naprawić? W końcu mamy razem mieszkać. Jeżeli mnie nie lubisz i masz do mnie jakiś żal o tę sytuację po imprezie firmowej, to spróbuj chociaż mnie tolerować. Zjedz ze mną kolację, tylko o tyle proszę. To taki posiłek na zgodę. - uśmiechnął się i pochylił nade mną (znowu!), żeby zajrzeć mi w oczy.
    - Nie musisz być taki oficjalny. Pójdę się przebrać. - wygarnęłam jakieś rzeczy z walizki i wolnym krokiem podreptałam w stronę łazienki.


Witojcie! Co to będzie? Co to będzie? Pies z kotem pod jednym dachem. ;) Jak na razie mam wenę na pisanie, dlatego rozdziały pojawiają się dość często. Mam nadzieję, że ktoś to czyta w ogóle. ;)
Buziaczki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz