Moja reakcja była natychmiastowa.
Wypchnęłam Dimę za drzwi i zamknęłam je, nie zerkając nawet na
jego twarz.
- Co ty tutaj robisz?! Skąd wiesz
gdzie mieszkam?!
- Chciałem spędzić z tobą
święta. - dalej szczerzył się jak idiota.
- Przestań. To nie jest temat do
żartów. Nie powinno cię tu być. Nie powinieneś być w moim
życiu. Dla swojego bezpieczeństwa. - zwiesiłam głowę.
- Chyba nie myślisz, że boję się
tego dupka. - palcami chwycił mój podbródek, żeby zajrzeć mi w
oczy.
- Nie wiem. Nic już nie wiem...
Dalej nie wierzę w to, co się dzieje...
- Prosiłem cię, żebyś nie
wyjeżdżała. Zobacz, jak wiele dobrych rzeczy wydarzyło się
przez te dwa miesiące. Jeżeli jedynie praca trzyma cię w
Biełgorodzie, to jest to dobry powód, żeby tam wrócić. - Pan
Zajebisty zabrał się za udzielanie rad.
Patrzyłam się na niego i zupełnie
nie ogarniałam sytuacji. Jest Wigilia, jestem w Polsce i stoję z
Dmitrijem na klatce schodowej.
- Wpuścisz mnie do środka, czy
będziemy tak stać do rana? - wybudził mnie z zamyślenia.
- Dima! Są święta! Co ja powiem
rodzicom? Że kim jesteś? „Och, mamo, tato... mój kolega z Rosji
przypadkiem znalazł się w Krakowie. Czy może spędzić z nami
święta?” Oni nie są głupi...
- Powiedz im, że jestem twoim
facetem. - znów się szczerzył.
- TO NIE JEST ZABAWNE! - krzyknęłam
na niego i walnęłam pięścią na wysokość jego piersi, ale
puchowa kurtka zamortyzowała uderzenie.
- Przepraszam bardzo, czy długo
masz zamiar sterczeć na tej klatce? - w progu stanęła moja mama.
- Och, kim jest ten przystojny mężczyzna? - uśmiechnęła się na
widok przyjmującego.
- Mamo, to...
- Jestem chłopakiem pani córki. -
wszedł mi w zdanie zanim cokolwiek zdążyłam miałknąć. -
Dmitrij Iljinych. Jestem siatkarzem i bardzo mi miło. - powiedział
po polsku i ucałował dłoń mojej rodzicielki.
Ciekawe, kiedy nauczyłeś się
polskiego, ty przebrzydły kłamliwy chuju. Teraz muszę ciągnąć
te gierkę. Co za łajza.
- Niunia,
dlaczego nic nie powiedziałaś? Chciałaś go przed nami ukrywać?
- mama nie kryła zdziwienia, ale też radości
- Nie
takie były plany. - odburknęłam niezadowolona.
- Chodźcie
lepiej moje dzieci. Kolacja stygnie. - tym razem to mama wepchnęła
nas z powrotem do mieszkania.
Dżoana
i Dima chyba podpisali jakiś niemy pakt porozumiewawczy. Nie wiem,
które z nich miało bardziej debilny wyraz twarzy. Jedno uśmiechało
się przez drugie i wesoło rozmawiali. Na bank mnie
obgadują. Mendy! Rodzice i mama
Aśki też mieli wybitnie dobre humory. Tylko ja siedziałam z
totalnym poker face'm. Co tu się kurwa dzieje? Co to za
atmosfera? Jego nie powinno tu być.
- Chyba
muszę się napić. - gwałtownie podniosłam się od stołu,
zwracając na siebie uwagę wszystkich.
- Tylko
nie wypij tyle, co ostatnio. - Dima spojrzał na mnie znacząco.
- Natalko,
o czym on mówi? - tato chyba za bardzo zainteresował się tematem.
- Właśnie
tak zaczęła się nasza znajomość... - Rosjanin zaczął
opowieść.
Zajebiście.
Pan Mądrala przytoczył całą historię, siedzącej przy stole
rodzinie. Całe szczęście, że pominął tak istotne fakty jak to,
że spałam z nim w łóżku po imprezie firmowej, bo byłam tak bardzo
pijana, no i że mieszkałam z nim przez ostatni czas, bo zalało mi
chatę. Moja mama by tego nie przeżyła. Ani słowem też nie
wspomniał o spotkaniu z tym popierdoleńcem, który za wszelką cenę
chce zniszczyć mi życie.
- Kochanie,
nie spodziewałam się, że tak szybko się pozbierasz i znajdziesz
sobie kogoś fajnego. - moja mama wzięła mnie na spytki. - Wygląda
na dobrego człowieka...
- Bo
taki jest. – uśmiechnęłam się.
Mamo, nawet nie wiesz, ile mu
zawdzięczam...
Stałam na
balkonie, wpatrując się w krakowską panoramę. Gruby sweter nie
chronił przed zimnem, płatki śniegu topiły się w moich włosach. Jednak chyba lepiej nie mogłam sobie wymarzyć tego wieczoru. Co za
wariat...
- „(...)
Now let's see if you believe in me...” - Dima usiłował
naśladować głos Michael'a Buble, śpiewającego „Santa baby”.
Zachichotałam. Czując jego oddech na karku poczułam dreszcz. Na
plecy narzucił mi kurtkę. Objął mnie w pasie i przytulił od
tyłu, opierając swój podbródek na mojej głowie. Mój żołądek
tańczył chyba quick stepa z radości.
- Weź ten
ciężki łeb. - prychnęłam. - A w ogóle to jakim prawem się do
mnie przytulasz? - dalej stałam nieruchomo.
- Czy ty nawet w
święta nie możesz być miła? - złapał mnie za ramiona i
obrócił do siebie. - Właśnie po to leciałem te kilka tysięcy
kilometrów. Żeby zobaczyć ten uśmiech. - jego usta spoczęły na
moich.
Czy to jak tak
drżałam? Czy może on? W każdym razie, to był najprzyjemniejszy świąteczny
pocałunek. Smak Dimy i spadające płatki śniegu. Są święta.
Wyłączam myślenie o złych rzeczach.
- Wesołych
świąt. - powiedział jeszcze raz.
- Nie mam dla
ciebie prezentu. - wymamrotałam. - W sumie to jestem całkowicie
usprawiedliwiona – po prostu ciebie miało tu nie być.
- Gdybyś nie
dodała tego drugiego zdania, to jak na prawdziwego romantyka
przystało mógłbym rzucić, że to ty jesteś moim prezentem. Ale
niestety.... wypiżdżaj coś kupić. - zaśmiał się.
- Dima, dlaczego
nie powiedziałeś mi, że znasz trochę polski?
- Bo nie
pytałaś? I nie „trochę”. Znam go całkiem nieźle. Tylko
rosyjski akcent trochę mi przeszkadza. Wolę słuchać i czytać,
niż mówić.
- Skoro już tak
grzecznie odpowiadasz na moje pytania, to odpowiedz szczerze...
Dlaczego tu przyleciałeś? - wpatrywałam się w jego ciemne oczy z
bardzo poważną miną.
- Bo...
- Dzieci...
wejdźcie do środka, bo zaraz całkiem już was zasypie. Asia
podgrzała kompot z suszu. - na balkonie pojawił się mama Dżoany,
zostawiając gar z bigosem. Dima korzystając z okazji wymigania się
od odpowiedzi, ruszył za nią do kuchni.
Cholera, no i chuj się
dowiedziałam...
Chyba mama bardzo polubiła Dymę. -
pomyślałam, kiedy matka
dreptała przed nami zanosząc świeżo przebraną pościel do mojego
pokoju. Złamię jej serce, jeśli się dowie, że
udajemy... Zresztą moje też rozpadnie się na milion kawałków. A może nie udajemy? Kurwaaaaaaaa!
- Czy
ta ściana jest brudna, że tak intensywnie się w nią wpatrujesz?
- tym razem, to głos mamy wybudził mnie z zamyślenia.
Wzięłam
od niej pościel i zaczęłam ścielić łóżko. Cholera. Znów
muszę z nim spać. Hehe, nie udawaj, że cię to nie
cieszy. - ta sprośna część
mnie zacierała rączki.
- Już
wiem po kim jesteś taka miła. - Dima odezwał się, kiedy mama
wyszła z pokoju. - Im bardziej wam na kimś zależy, tym bardziej
opryskliwe jesteście.
- Myślisz,
że jestem dla ciebie opryskliwa, bo cię kocham? - zaśmiałam się.
KURWA!
- A kochasz? -
jego wzrok świdrował mnie teraz na wylot.
- Nie odpowiadaj
pytaniem na pytanie. Nienawidzę tego. - rzuciłam w niego poduszką.
- Śpię od ściany! Jak będziesz chrapał, to wierz mi, że nawet
święta nie uratują cię przed tym, że bez skrupułów skopię
cię z łóżka. Zrozumiano panie Iljinych?
Pierwszy dzień
świąt spędziliśmy w tym samym gronie. Udawanie pary przychodziło
nam z łatwością. Już sama Dżoana chyba zaczęła gubić się w
tym wszystkim, ale widząc, że uśmiech gości mi na twarzy przez
80% czasu, zdawała się tym nie przejmować. Ja sama też już się pogubiłam w tym, co jest grą...
- Kiedy wracasz
do Rosji? - spytałam, kiedy wieczorem spacerowaliśmy w okolicach
Sukiennic.
- Hm. Mam nie
wracać dopóki nie załatwię swoich prywatnych spraw. Trener nie
dopuści mnie do treningów, jeśli moje myśli będą skupiać się
na czymś innym... A raczej na kimś...
- Na kimś? -
zainteresowałam się.
- Cholera. Nie
mogę ci powiedzieć. - pierwszy raz zobaczyłam zakłopotanego
Dimę. Policzki mu się zaróżowiły. Nie wiem czy z zawstydzenia
czy od mrozu i lekko prószącego śniegu.
- Co to za
tajemnice? Nie lubię, kiedy ktoś rozwija temat i nagle mówi „nie
mogę ci powiedzieć”. Trzeba było oznajmić mi tylko konkretną
datę, a nie zapętliłeś się w jakieś tłumaczenie się... -
lekko się zirytowałam.
Dmitrij zatrzymał
się. Ręką zmierzwił swoje włosy, strzepując z nich śnieg.
Odwrócił się twarzą do mnie i złapał obie moje dłonie w swoje.
- Natasza...
Kocham cię. Wróć ze mną do Rosji...
Merry Christmas! :D:D hehe, przepraszam za ten iście świąteczny rozdział na półtora miesiąca przed Bożym Narodzeniem. Ach no i pardone, że nadal krótko piszę. ;) buziaczki! ;*
ZA BI JE Cię Flądruniu !!!
OdpowiedzUsuńJakim prawem tak bezczelnie przerywasz ?!?!
Pisz mi tu kolejny!
Lovki <3 ;*.
"Dżoana i Dima chyba podpisali jakiś niemy pakt porozumiewawczy. Nie wiem, które z nich miało bardziej debilny wyraz twarzy." - popłakałam się ze śmiechu
OdpowiedzUsuńUwielbiaaaam <3 :D
"Ciekawe, kiedy nauczyłeś się
OdpowiedzUsuńpolskiego, ty przebrzydły
kłamliwy chuju." Haha umarłam w tym momencie ;D