czwartek, 14 listopada 2013

10.

Moja reakcja była natychmiastowa. Wypchnęłam Dimę za drzwi i zamknęłam je, nie zerkając nawet na jego twarz.
  - Co ty tutaj robisz?! Skąd wiesz gdzie mieszkam?!
  - Chciałem spędzić z tobą święta. - dalej szczerzył się jak idiota.
  - Przestań. To nie jest temat do żartów. Nie powinno cię tu być. Nie powinieneś być w moim życiu. Dla swojego bezpieczeństwa. - zwiesiłam głowę.
  - Chyba nie myślisz, że boję się tego dupka. - palcami chwycił mój podbródek, żeby zajrzeć mi w oczy.
  - Nie wiem. Nic już nie wiem... Dalej nie wierzę w to, co się dzieje...
  - Prosiłem cię, żebyś nie wyjeżdżała. Zobacz, jak wiele dobrych rzeczy wydarzyło się przez te dwa miesiące. Jeżeli jedynie praca trzyma cię w Biełgorodzie, to jest to dobry powód, żeby tam wrócić. - Pan Zajebisty zabrał się za udzielanie rad.

Patrzyłam się na niego i zupełnie nie ogarniałam sytuacji. Jest Wigilia, jestem w Polsce i stoję z Dmitrijem na klatce schodowej.
  - Wpuścisz mnie do środka, czy będziemy tak stać do rana? - wybudził mnie z zamyślenia.
  - Dima! Są święta! Co ja powiem rodzicom? Że kim jesteś? „Och, mamo, tato... mój kolega z Rosji przypadkiem znalazł się w Krakowie. Czy może spędzić z nami święta?” Oni nie są głupi...
  - Powiedz im, że jestem twoim facetem. - znów się szczerzył.
  - TO NIE JEST ZABAWNE! - krzyknęłam na niego i walnęłam pięścią na wysokość jego piersi, ale puchowa kurtka zamortyzowała uderzenie.
  - Przepraszam bardzo, czy długo masz zamiar sterczeć na tej klatce? - w progu stanęła moja mama. - Och, kim jest ten przystojny mężczyzna? - uśmiechnęła się na widok przyjmującego.
  - Mamo, to...
  - Jestem chłopakiem pani córki. - wszedł mi w zdanie zanim cokolwiek zdążyłam miałknąć. - Dmitrij Iljinych. Jestem siatkarzem i bardzo mi miło. - powiedział po polsku i ucałował dłoń mojej rodzicielki.
Ciekawe, kiedy nauczyłeś się polskiego, ty przebrzydły kłamliwy chuju. Teraz muszę ciągnąć te gierkę. Co za łajza.
  - Niunia, dlaczego nic nie powiedziałaś? Chciałaś go przed nami ukrywać? - mama nie kryła zdziwienia, ale też radości
  - Nie takie były plany. - odburknęłam niezadowolona.
  - Chodźcie lepiej moje dzieci. Kolacja stygnie. - tym razem to mama wepchnęła nas z powrotem do mieszkania.

Dżoana i Dima chyba podpisali jakiś niemy pakt porozumiewawczy. Nie wiem, które z nich miało bardziej debilny wyraz twarzy. Jedno uśmiechało się przez drugie i wesoło rozmawiali. Na bank mnie obgadują. Mendy! Rodzice i mama Aśki też mieli wybitnie dobre humory. Tylko ja siedziałam z totalnym poker face'm. Co tu się kurwa dzieje? Co to za atmosfera? Jego nie powinno tu być.
  - Chyba muszę się napić. - gwałtownie podniosłam się od stołu, zwracając na siebie uwagę wszystkich.
  - Tylko nie wypij tyle, co ostatnio. - Dima spojrzał na mnie znacząco.
  - Natalko, o czym on mówi? - tato chyba za bardzo zainteresował się tematem.
  - Właśnie tak zaczęła się nasza znajomość... - Rosjanin zaczął opowieść.

Zajebiście. Pan Mądrala przytoczył całą historię, siedzącej przy stole rodzinie. Całe szczęście, że pominął tak istotne fakty jak to, że spałam z nim w łóżku po imprezie firmowej, bo byłam tak bardzo pijana, no i że mieszkałam z nim przez ostatni czas, bo zalało mi chatę. Moja mama by tego nie przeżyła. Ani słowem też nie wspomniał o spotkaniu z tym popierdoleńcem, który za wszelką cenę chce zniszczyć mi życie.
  - Kochanie, nie spodziewałam się, że tak szybko się pozbierasz i znajdziesz sobie kogoś fajnego. - moja mama wzięła mnie na spytki. - Wygląda na dobrego człowieka...
  - Bo taki jest. – uśmiechnęłam się.
Mamo, nawet nie wiesz, ile mu zawdzięczam...

Stałam na balkonie, wpatrując się w krakowską panoramę. Gruby sweter nie chronił przed zimnem, płatki śniegu topiły się w moich włosach. Jednak chyba lepiej nie mogłam sobie wymarzyć tego wieczoru. Co za wariat...
  - (...) Now let's see if you believe in me...” - Dima usiłował naśladować głos Michael'a Buble, śpiewającego „Santa baby”. Zachichotałam. Czując jego oddech na karku poczułam dreszcz. Na plecy narzucił mi kurtkę. Objął mnie w pasie i przytulił od tyłu, opierając swój podbródek na mojej głowie. Mój żołądek tańczył chyba quick stepa z radości.
  - Weź ten ciężki łeb. - prychnęłam. - A w ogóle to jakim prawem się do mnie przytulasz? - dalej stałam nieruchomo.
  - Czy ty nawet w święta nie możesz być miła? - złapał mnie za ramiona i obrócił do siebie. - Właśnie po to leciałem te kilka tysięcy kilometrów. Żeby zobaczyć ten uśmiech. - jego usta spoczęły na moich.
Czy to jak tak drżałam? Czy może on? W każdym razie, to był najprzyjemniejszy świąteczny pocałunek. Smak Dimy i spadające płatki śniegu. Są święta. Wyłączam myślenie o złych rzeczach.
  - Wesołych świąt. - powiedział jeszcze raz.
  - Nie mam dla ciebie prezentu. - wymamrotałam. - W sumie to jestem całkowicie usprawiedliwiona – po prostu ciebie miało tu nie być.
  - Gdybyś nie dodała tego drugiego zdania, to jak na prawdziwego romantyka przystało mógłbym rzucić, że to ty jesteś moim prezentem. Ale niestety.... wypiżdżaj coś kupić. - zaśmiał się.
  - Dima, dlaczego nie powiedziałeś mi, że znasz trochę polski?
  - Bo nie pytałaś? I nie „trochę”. Znam go całkiem nieźle. Tylko rosyjski akcent trochę mi przeszkadza. Wolę słuchać i czytać, niż mówić.
  - Skoro już tak grzecznie odpowiadasz na moje pytania, to odpowiedz szczerze... Dlaczego tu przyleciałeś? - wpatrywałam się w jego ciemne oczy z bardzo poważną miną.
  - Bo...
  - Dzieci... wejdźcie do środka, bo zaraz całkiem już was zasypie. Asia podgrzała kompot z suszu. - na balkonie pojawił się mama Dżoany, zostawiając gar z bigosem. Dima korzystając z okazji wymigania się od odpowiedzi, ruszył za nią do kuchni.
Cholera, no i chuj się dowiedziałam...

Chyba mama bardzo polubiła Dymę. - pomyślałam, kiedy matka dreptała przed nami zanosząc świeżo przebraną pościel do mojego pokoju. Złamię jej serce, jeśli się dowie, że udajemy... Zresztą moje też rozpadnie się na milion kawałków. A może nie udajemy? Kurwaaaaaaaa!
  - Czy ta ściana jest brudna, że tak intensywnie się w nią wpatrujesz? - tym razem, to głos mamy wybudził mnie z zamyślenia.
Wzięłam od niej pościel i zaczęłam ścielić łóżko. Cholera. Znów muszę z nim spać. Hehe, nie udawaj, że cię to nie cieszy. - ta sprośna część mnie zacierała rączki.
  - Już wiem po kim jesteś taka miła. - Dima odezwał się, kiedy mama wyszła z pokoju. - Im bardziej wam na kimś zależy, tym bardziej opryskliwe jesteście.
  - Myślisz, że jestem dla ciebie opryskliwa, bo cię kocham? - zaśmiałam się. KURWA!
  - A kochasz? - jego wzrok świdrował mnie teraz na wylot.
  - Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. Nienawidzę tego. - rzuciłam w niego poduszką. - Śpię od ściany! Jak będziesz chrapał, to wierz mi, że nawet święta nie uratują cię przed tym, że bez skrupułów skopię cię z łóżka. Zrozumiano panie Iljinych?

Pierwszy dzień świąt spędziliśmy w tym samym gronie. Udawanie pary przychodziło nam z łatwością. Już sama Dżoana chyba zaczęła gubić się w tym wszystkim, ale widząc, że uśmiech gości mi na twarzy przez 80% czasu, zdawała się tym nie przejmować. Ja sama też już się pogubiłam w tym, co jest grą...
  - Kiedy wracasz do Rosji? - spytałam, kiedy wieczorem spacerowaliśmy w okolicach Sukiennic.
  - Hm. Mam nie wracać dopóki nie załatwię swoich prywatnych spraw. Trener nie dopuści mnie do treningów, jeśli moje myśli będą skupiać się na czymś innym... A raczej na kimś...
  - Na kimś? - zainteresowałam się.
  - Cholera. Nie mogę ci powiedzieć. - pierwszy raz zobaczyłam zakłopotanego Dimę. Policzki mu się zaróżowiły. Nie wiem czy z zawstydzenia czy od mrozu i lekko prószącego śniegu.
  - Co to za tajemnice? Nie lubię, kiedy ktoś rozwija temat i nagle mówi „nie mogę ci powiedzieć”. Trzeba było oznajmić mi tylko konkretną datę, a nie zapętliłeś się w jakieś tłumaczenie się... - lekko się zirytowałam.

Dmitrij zatrzymał się. Ręką zmierzwił swoje włosy, strzepując z nich śnieg. Odwrócił się twarzą do mnie i złapał obie moje dłonie w swoje.
  - Natasza... Kocham cię. Wróć ze mną do Rosji...



Merry Christmas! :D:D hehe, przepraszam za ten iście świąteczny rozdział na półtora miesiąca przed Bożym Narodzeniem. Ach no i pardone, że nadal krótko piszę. ;) buziaczki! ;*

3 komentarze:

  1. ZA BI JE Cię Flądruniu !!!
    Jakim prawem tak bezczelnie przerywasz ?!?!

    Pisz mi tu kolejny!

    Lovki <3 ;*.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dżoana i Dima chyba podpisali jakiś niemy pakt porozumiewawczy. Nie wiem, które z nich miało bardziej debilny wyraz twarzy." - popłakałam się ze śmiechu

    Uwielbiaaaam <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ciekawe, kiedy nauczyłeś się
    polskiego, ty przebrzydły
    kłamliwy chuju." Haha umarłam w tym momencie ;D

    OdpowiedzUsuń