czwartek, 28 listopada 2013

13.



- Wybacz, że tak wyszło. – Wadim stanął nade mną, kiedy siedziałam i wgapiałam się w cyferki na monitorze. – Ta Masza… ona zawsze coś kombinowała…
- To nie twoja wina. Co się stało, to się nie odstanie. – dalej gapiłam się w jeden punkt, czując że zbiera mi się na płacz.
- Gdybyś chciała pogadać. No wiesz… wyżalić się czy coś… Wiesz gdzie mnie szukać. – szef ścisnął mnie przyjaźnie za bark, a potem wyszedł z pokoju.


Pierwsze kilka dni odkąd Natasza wywaliła mnie ze swojego mieszkania były fatalne. Zachowywałem się jak robot. Jedzenie, trening, jedzenie, trening, spanie. Chociaż ciężko było nazwać spanie spaniem. Nie miałem serca wywalać Maszy, więc zajęła moją sypialnię. Przeniosłem się do pokoju, gdzie wcześniej wstawiłem łóżko dla Naszki. Wszystko mi o niej przypominało. Pościel pachniała jej zapachem, choć z każdym dniem co raz słabiej… Kobieta, którą kocham odeszła…
- Długo masz zamiar tu rezydować? Dlaczego nie przeniesiesz się do siebie? – wreszcie zebrałem się na poważną rozmowę z Maszą.
- Dima, widzę, że nadal masz problem ze zrozumieniem najważniejszej rzeczy. Będziemy mieli dziecko. Nie wydaje ci się, że powinniśmy wychować je razem? Jak normalna rodzina? – pewność siebie, z jaką to mówiła działała mi na nerwy.
- Nigdy nie będziemy normalną rodziną. Nie kocham cię. Tylko skrzywdzimy to dziecko, udając, że jest inaczej… Rozpieprzyłaś mi związek.
-Słucham?! – obruszyła się. – Trzeba było trzymać fiuta na uwięzi! – zaczęła krzyczeć, a po chwili złapała się za brzuch. – Widzisz!!! Nie denerwuj mnie, bo mały zaczyna bardziej kopać. – próbowała złapać mnie za rękę, żebym poczuł ruchy dziecka, ale nie dałem się.
- Masza, zróbmy test na ojcostwo już teraz. Nie mogę czekać z tym do porodu. Chcę układać sobie życie z kimś innym. – wyszeptałem.
- Nie będzie żadnego testu! – wycedziła. – To jest twoje dziecko!!!!! – znów zaczęła krzyczeć.
- Błagam, nie utrudniaj…
- To ty nie utrudniaj! Zachowujesz się tak, jakbym to ja cię zdradzała! Znów mam ci przypominać, kto obracał tańczące dziewuchy?!
- Masza, ja po prostu chcę dać szansę tobie i sobie… Na w miarę normalne życie. Dwoje ludzi, którzy się nienawidzą nie stworzą rodziny. Jeśli okaże się, że dziecko jest moje, ustalimy alimenty, będę brał czynny udział w jego wychowaniu, ale nie takich warunkach jak ty tego chcesz w tej chwili. Nie będziemy już razem. – próbowałem wyłożyć kawę na ławę najlepiej, jak potrafiłem.
- Jeśli dziecko jest twoje? Jak śmiesz… - wymierzyła mi siarczysty policzek. No cóż, zasługiwałem na taki policzek zarówno od Maszy, jak i od Nataszy…


Postanowiłam, że muszę wziąć się w końcu w garść. To, że życie kilka razy kopnęło mnie w dupę trochę za mocno, nie oznacza, że mam się poddawać. Tym razem ŻADNYCH facetów. Związki nie są dla ciebie. Teraz to ty będziesz się bawić facetami, a nie oni tobą. Taka właśnie miała być moja nowa dewiza. Postanowiłam także dalej pielęgnować moją świeżą miłość do rosyjskiej Superligi. Nie chciałam siedzieć na vipowskiej trybunie, w obawie, że Masza też się może na niej znaleźć, jako nowa-stara partnerka Dimy, a tego bym nie zniosła. Przez te kilka dni nie widziałam jej ani razu, choć wiedziałam, że nadal u niego mieszka. Bolało mnie to, że on tak szybko pozbierał się po tym wszystkim i nie szukał ze mną kontaktu. Ech… Gdyby ktoś wydarł się na mnie, że nie chce mnie widzieć, to też bym się tak zachowała…

- Mała, pakuj się. Wysyłamy cię na szkolenie do Moskwy. – Wadim zaskoczył mnie z samego rana.
- Ale jak to? Na długo? Co to za szkolenie? – nie kryłam zaskoczenia.
- Góra widzi w tobie potencjał. Z rosyjskich oddziałów wybrali tylko ciebie, ale będzie jeszcze kilka innych osób, z Polski też ktoś ma być. Szkolenie wstępne potrwa trzy tygodnie. Najlepsi przejdą do kolejnego etapu, który potrwa kolejne trzy.  Z programowania. Dasz sobie radę na pewno! Farciaro, załapiesz się jeszcze na mecz gwiazd Superligi, który rozegrają za 4 dni. – szef poklepał mnie po plecach. – Jestem z ciebie taki dumny!
- Fak! Brzmi nieźle..  Tyle, że nie znosiłam programowania na studiach. – zwiesiłam głowę. Bardziej jarała mnie myśl, że będę na meczu gwiazd. Ty okropna dziewucho.

Zastanawiałam się, czy Wadim powiedział Dimie, że wyjeżdżam na jakiś czas… Nie mogłam wywalić go ze swoich myśli. Ciągle przypominałam sobie, jak przyjechał za mną do Polski, jak pierwszy raz powiedział, że mnie kocha… Te pocałunki na balkonie… Nasz pierwszy seks i każdy kolejny… A potem przyszła Masza i jak gdyby nigdy nic brutalnie to wszystko zdeptała. Ponownie uciekałam w pracę, żeby za dużo się tym wszystkim nie zadręczać, ale i tak moje myśli obracały się wokół Dmitrija.
- Najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa miłość. – Maksim błysnął radą odwożąc mnie na lotnisko.
- Maksiu, nie chcę się zakochiwać. Czego się nie dotknę, to prędzej czy później się spierdoli. Wciąż kocham Dimę… chyba. – uśmiechnęłam się smutno.
- A kto tu mówi, że masz się zakochiwać? Dziewczyno, jesteś młoda, więc szalej! Nie odmawiaj sobie przyjemności sama wiesz z czego, tylko dlatego, że związek ci się rozpadł.
- Maks! – obruszyłam się. – Seks zawsze kojarzył mi się z uczuciami, nie wiem czy byłabym w stanie traktować go tak przedmiotowo. Chociaż brakuje mi tej formy bliskości… Przez tę całą sytuację moja pewność siebie jest na poziomie piwnicy. - odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno samochodu.
- Zabaw się w tej Moskwie. Wiem, że łatwo mi mówić, bo jestem szczęśliwy z Leną, ale po prostu nie mogę patrzeć na to jak się zadręczasz. Nie odwrócisz biegu zdarzeń. Musisz przestać patrzeć się za siebie, a spojrzeć przed. – po przyjacielsku ścisnął mnie za rękę.
- Dzięki za wszystko. Na szczęście moja miłość do siatkówki nie opuści mnie nigdy. Wadim załatwił mi bilet na mecz Gwiazd Superligi, a jutro skoczę sobie popatrzeć jak trenują chłopaki z Dynamo Moskwa. – tym razem szczerze uśmiechnęłam się.

Ostatni raz sprawdziłam, czy nie mam żadnych smsów i nieodebranych połączeń. Szybko napisałam sms’a do Dżoany, że startuję a potem włączyłam tryb samolotowy. Usadowiłam się wygodnie w fotelu i zapięłam pas. Latanie sprawiało mi niesamowitą radość, chociaż ten gęsty padający deszcz i nisko wiszące chmury nie napawały optymizmem. Czyżby Biełgorod tak próbował pokazać, że już za mną tęskni?


- Jak to wysłałeś ją na szkolenie do Moskwy?! – próbowałem nie podnosić głosu na Wadima, co sprawiało mi cholerną trudność.
- Nie ja ją wysłałem. Zasłużyła na to swoją pracą i załapała się do najlepszych. Dima, chciałbym powiedzieć, że żałuję, że tam pojechała, ale to nieprawda… Ona musi się skupić na sobie. Zjebałeś sprawę. Nawet nie wiesz, jak było mi przykro patrzeć na nią przez ten okres czasu, kiedy dowiedziała się, że Masza jest z tobą w ciąży. Przeżywała to całą sobą, a mimo wszystko wkładała ogromny wysiłek w swoją pracę, dlatego zasłużyła na ten wyjazd. Chłopie, pomagałam ci ile mogłem, ale teraz nie przyłożę już do tego swojej ręki. Za bardzo ją skrzywdziłeś. – wzrok mojego kumpla wyrażał największą dezaprobatę dla moich pretensji.
- Jestem pewny, że to nie jest moje dziecko… Ona chce mnie wrobić. Wiedziała, że nas związek się wypala. Nie chciała się rozstawać, mimo że to ona mnie zostawiła. Czułem, że coś kombinuje. – nieskładnie znów się tłumaczyłem. – Zabezpieczaliśmy się. Kurwa. No przecież brała te jebane tabletki…
- Dima, nie możesz być tego pewien, póki nie zrobicie badań. Niestety na ten moment wszystko działa na twoją niekorzyść. Masza zaciążyła, kiedy jeszcze byliście razem. Nieważne czy to był już koniec związku… Nie dziw się, że Natasza wyrzuciła cię ze swojego życia. Nikt normalny nie chce zabierać dziecku ojca i mieć to całe życie na sumieniu…
- Nie wiem co mam robić. – bezradnie rozłożyłem ręce. – Za każdym razem, kiedy wracam do mieszkania i widzę krzątającą się po nim Maszę, to mam ochotę wyskoczyć przez okno. Mam w takiej atmosferze brać udział w wychowaniu dziecka? Nie wyobrażam sobie tego. Patrzę na jej brzuch i nie czuję nic. Żadnej więzi. Gdyby to Natasza była w ciąży, to nosiłbym ją na rękach i każdego dnia dziękował Bogu, że mi ją zesłał…
- Potrzebujesz czasu… Za kilka tygodni Masza urodzi i wszystko się wyjaśni. Ja też się bałem, kiedy Swieta zaszła w ciążę, ale kiedy pierwszy raz wziąłem małego Saszę na ręce, wszystkie obawy przestały dla mnie istnieć…


Siedziałam na hali przyglądając się treningowi Dynamowców. Wciąż byłam wykończona lotem i pierwszym dniem szkolenia. Poznałam kilka fajnych osób. Niestety nie potwierdziły się informacje od Wadima, o jakiejś innej prócz mnie reprezentacji  godła z orzełkiem – jedna dziewczyna zrezygnowała z przyjazdu na to szkolenie w ostatniej chwili. Przez chwilę żałowałam, że Kurek już tu nie gra. Miło byłoby popatrzeć na jakiegoś Polaka w akcji. A potem przypomniałam sobie, jak wielką sympatią darzę tego zawodnika i aż sama do siebie prychnęłam śmiechem.  Siedziałam zamyślona i nawet nie zauważyłam nawet, że ktoś mi się przyglądał.
- Czy my się skądś nie znamy? – tuż po zakończeniu treningu przed moimi oczami nagle stanęła jakaś długonoga postać.
- Nie sądzę. – nie podniosłam nawet głowy, udając że telefon, który trzymałam w dłoni jest o wiele bardziej ciekawszy. Ładne łydki. – Jeżeli to jest twój sposób na podryw, to daruj sobie. Nie jestem zainteresowana.
- Hm. Podejdę jeszcze raz, ale tym razem zapytam czy nie chcesz może gdzieś teraz uprawiać seks. Ok.? – kucnął, żeby zobaczyć moją minę i zobaczyłam jego twarz… Denis Biryukov.


hehe, siemka! ale naplątałam! nie wiem, kiedy kolejny rozdział. zazwyczaj wena przychodzi w nocy, kiedy śpię, a jestem zbyt leniwa, żeby się podnosić i zapisywać pomysły. buziaxy :>

3 komentarze:

  1. Zasługujesz na potrójny wpierdal.
    1) Za nazwanie tej cipoliny Masza - to jest po prostu nóż w plecy dla mnie;
    2) Za stawianie takich okropnych przeszkód - Dima i Nataszka majo się kochać i być szczęśliwi;
    3) jedno słowo: Denis.
    Wkurwiłaś mnie Nataszka.

    Ale tak poza tym, to rozdział jest zajebisty, co jeden to lepszy tak naprawdę. Zaczynam się bać, bo jesteś już teraz MILJARD razy lepsza ode mnie. A co będzie później?
    Dawaj następny cipo. I nie waż się romansować Naszki i Denisa. NIE NIE NIE!
    Pozdrawiam i całuję! ~ Rusofil :** ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) już Ci mówiłam dlaczego Masza jest Maszą 8)
      2) a co to? koncert życzeń? 8)
      3) Denis-Penis 8))))

      mówiłam, że się wkurwisz XD i nie piszę milion razy lepiej od ciebie ;_;

      Usuń
  2. Rozdziały coraz lepsze! Nie chodzi nawet o treść ale styl pisania. Do tego długość mnie powaliła. Czytam i czytam i sie zachwycam jeszcze bardziej. Ten watek z całowaniem na balkonie taki romantyczny. Fajne takie wspomnienia. Szkoda właśnie, ze wspomnienia. Leniu to pisz na ajfoniku jak Ci sie nie chce wstać :P
    Nawet nie jest mi żal Dimy ma za swoje. AA ja nie ogarniam tego kto z kim gra jak zawsze hahaha ale co tam mam nadzieje, ze nieznajomy "ładne łydki" okaże sie kimś okej. Bo teraz nawet nie wiem czego mam sie spodziewac nw nastepnym rozdziale. Tak i chciałabym zobaczyć mine Nataszy. Jeszcze ta Masza prawie zapomniałam. Głupia dzida. Ona cos kreci z tym dzieckiem. Czekam na nowy rozdział :D
    ana

    OdpowiedzUsuń